wtorek, 1 listopada 2011

wielki kulisty prezent

Prezentów urodzinowych było kilka, ale tylko jeden ważył 6 kg, był pomarańczowy i dość nieporęczny. A na dodatek ciężko było się do niego dobrać! A wszystko przez Paulettę. A może przez Owiecę?
A było to tak. U Owiecy przeczytałam o dyniowej zupie. Przeczytałam z rezerwą. Z rezerwą, bo nie znoszę dyniowych pestek. Nie znoszę do tego stopnia, że nawet chleba z dynią nie zjem. A przecież smak pestek dyniowych równa się smakowi wszystkiego co dyniowe ;D. Owieca napisała, że absolutnie nie, o czym kilka dni później przekonałam się podczas spotkania babeczek z rodzynkiem (rodzynek ów, to ten rudy maleńki kiciuś). Pauletta (główna organizatorka) uraczyła nas kremową zupą dyniową, która nie smakowała jak pestki! Eureka! A smakowała bardzo dobrze ;).
A, że kilka dni później, była impreza urodzinowa, Gosia z Sajmonem obdarowali mnie tą wielką kulą.


Z kulą nie mogłam sobie poradzić - twarda jak diabli. Na szczęście Siwy ją rozłupał, pokroił  i obrał - nie tak bezinteresownie ;).

I tak, z pomarańczowych kosteczek powstała zupa:
  • 1 dużą marchewkę, 1 średnią pietruszkę, 1 nieduży seler, 1 średni por zalewamy wodą i stawiamy na gaz,
  • wsypujemy kilka ziarenek pieprzu i ziela angielskiego i 3 listki laurowe,
  • dodajemy 1-2 kostki bulionowe,
  • jak się zacznie wszystko gotować wrzucamy ok 1kg dyni pokrojonej w kostkę,
  • jak wszystko będzie miękkie, wyłączamy gaz, wyławiamy ziarenka i listki i resztę traktujemy blenderem,
  • zupkę podgrzewamy i doprawiamy ziołami prowansalskimi, papryką ostrą, 3-4 startymi ząbkami czosnku i czym jeszcze chcecie ;),
  • podajemy z uprażonymi pestkami dyni (uprażone to mniejsze zło niż nieuprażone ;) ) i/lub z natką pietruszki;


Zupę robiłam pierwszy raz i wyszła mi odrobinę za słodka (dałam więcej marchewki niż tu w przepisie). Minusem tej zupy (wg mnie oczywiście) jest to, że nie da się jej zjeść za dużo (zrobiłam jej 2 razy więcej niż podaję), a ja lubię zupy, które je się na więcej niż jeden obiad ;). 

A na zakończenie, rodzynek :)

8 komentarzy:

  1. Mam jeszcze pol dyni i zastanawiam sie nad zastosowaniem :) Myslalam wlasnie o zupie.
    Kot rządzi, widać, że broi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i pięknie! brawo! :))) niezła sztuka swoją drogą. a ja w weened jadłam u mojej Przyjaciółki z dodatkiem kuminu i chilli. orientalna, ale pyszszna... też Ci polecam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Katie - mówisz i masz ;), pomysł jest. A swoją drogą to w sieci widziałam mnóstwo fajnych przepisów, nawet na ciasta i makarony :).

    Owieca dzięki ;). Niezła niezła! Nie ma to jak dodatek chilli - przepadam za ostrymi przyprawami :).

    Pozdrawiam Was :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda rewelacyjnie :)
    Dziękuje za wizytę i udział w candy- powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zupka prezentuje się znakomicie, a ja bardzo lubię pestki dyniowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki siostry ;). Magda, ja wolę słonecznik ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oryginalny prezent:) Podoba mi się bardzo. Ja lubię chleb z pestkami dyni, kiedyś nawet, gdy piekłam bułki myślałam o pestkach, ale nie miałam niestety... .

    OdpowiedzUsuń
  8. JaKa, prezent też mi się spodobał :). A do pestek nie wiem czy kiedykolwiek się przekonam ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za to, że tu jesteś i piszesz :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...