Wcale nie pod wpływem tłustego czwartku zabrałam się za ciacho! Zaznaczam, iż rzadko można mnie ujrzeć przy mikserach, mąkach, proszkach do pieczenia etc. :)
Przepis zdobyłam od Grzesia, ten od mamy, ta od swojej mamy.... Czyli? Stare, dobre, typowe, normalne ciasto! Zachęcam gorąco do spróbowania - naprawdę udaje się nawet amatorom.
Kostkę margaryny wrzucamy do gara wraz z 1/2 szklanki mleka i 2 szklankami cukru - rozpuszczamy na małym ogniu mieszając. Odstawiamy do ostudzenia.
3 łyżki kakao mieszamy z 5 żółtkami, 2 - 3 szklankami mąki i 2 łyżeczkami proszku do pieczenia. Dodać ostudzoną margarynę.
Na koniec dodajemy ubitą pianę z białek. Wszystko ładnie mieszamy.
Pieczemy w 180 stopniach ok. 40 minut. Pamiętajcie, iż czas pieczenia to indywidualna sprawa piekarnika ;)
Jak nasze murzyniątko wystygnie, przekładamy CZYMŚ ;) ja uwielbiam powidła śliwkowe, ale pasuje inny dżem lub jakiś krem - wedle uznania.
Wierzch polewam czekoladą - tą gotową z torebki, podgrzewaną we wrzątku :)
Mniam
P.S. Ciekawa jestem czy odgadniecie, które żółtka są sklepowe, a które wiejskie ;>
brakuje fotki efektu końcowego. Czyżby sie nie udał?
OdpowiedzUsuńhaha :) słuszna uwaga! nie zdążyłam uwiecznić efektu końcowego - obiecuję poprawę w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńŻe niby taki dobry był ten murzynek, że zdążyli go zjeść zanim zrobiłaś zdjecie? I kto ma w to uwierzyć? :P
OdpowiedzUsuńno jacha :) PRZEpyszny wręcz był!
OdpowiedzUsuńa ja bym to przełożył czekoladą... nigdy za wiele przecież;P
OdpowiedzUsuńczekoladka na wierzch, ale jak lubisz caaaałeee mnóstwo czekolady, to pewnie, że można przełożyć ;>
OdpowiedzUsuń