Poranek w pracy jak co dzień - Bora marudzi o moich kartonach po nowym (rzekomo) kompie - tak tak trzeba je w końcu wynieść :) Roberto zaś, znów urządza w pokoju lumpiarnię, popijając kawkę i oczywiście pozostając niewzruszonym na nasze zrzędzenie - jak zawsze.
R. dobrze wie, że ochoczo sięgamy po różnorakie kniżki, więc tym razem udało mu się nas udobruchać (na chwilę!), swą opowieścią o książkowych wyprzedażach w księgarni w środku miasta. Oczywiście czym prędzej znalazłyśmy ową księgarnię w sieci i uwierzcie, ciężko było oderwać się od kolejnych atrakcyjnych pozycji (tudzież ofert) :)
Nie spełzając na niczym, po pracy udałam się na rynek i buszując między regałami znalazłam kilka smaczków. Warto wspomnieć, iż 6 sztuk wyniosło mnie 60 zł! Wspaniale!
Teraz tylko trzeba do końca "zmęczyć" Larssona, przerobić "Listy do Fabrissy" i zacząć od fantazji? Tych rosyjskich! A jakże :)
a jakie tytuły zanabyłaś?;>
OdpowiedzUsuńjak się przyjrzysz na foto to większość sam rozkminisz ;> ewentualnie nie dasz rady z autobiografią Julie Child - to ta od Julie & Julia z Meryl Streep ;>
OdpowiedzUsuń